Forum FSR Polska Strona Główna FSR Polska
Forum członków i sympatyków polskiej Sekcji FSR CKM LOK
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

II.Pływamy!!!
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FSR Polska Strona Główna -> Budujemy FSR-V 15
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WHITE&RED
Guru



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sompolno

PostWysłany: Sob 18:28, 02 Cze 2007    Temat postu: II.Pływamy!!!

Witam,

ten temat miałem podjąć w chwili gdy wyczerpię juz prawie wszystkie zagadnienia natury technicznej, ale pewne względy przyspieszyły ten fakt. Najważniejszym powodem jest to, ze na wodzie pojawili się nowi zawodnicy, myślę wyłącznie o klasie 15ccm, ponieważ podobno w tych mniejszych klasach technika pływania może być odmienna z czym ja osobiscie się nie zgadzam, ale niech tam ... . Myślę również, że starym wyjadaczom również przydadzą się moje sugestie i rady, ale tu mam pewne obawy, że moje tu bazgranie potraktują jako wymądrzanie się (jak dla przykładu moje teorie o klapkach trymujących). Mimo wszystko starał się będę i ich przekonać o słuszności swoich teorii a przynajmniej sprowokować do dyskusji, która mogłaby być, jak myślę bardzo owocna. Wiele ze swoich doświadczeń na wodzie zawdzięczam Antoniemu, który z uporem wpajał mi swoje racje odnośnie techniki pływania. Myślę a właściwie jestem pewien, że Jego nauki i wskazówki przyczyniły się również do zdobycia dwóch tytułów Mistrza Świata przez naszych juniorów w klasie FSRV-15. Wiele czasu na zawodach zagranicznych z udziałem najlepszych zawodników poswięcam obserwacji ich poczynań na wodzie i mimo tego że nie widzę u siebie predyspozycji na FSR-owego Szumachera, wiele elementów z ich techniki pływania stosuję u siebie, a juz napewno będę mógł się podzielić z wami swoimi obserwacjami.

Pozdrawiam S.Cz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WHITE&RED
Guru



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sompolno

PostWysłany: Nie 18:48, 03 Cze 2007    Temat postu:

Witam,

Pływajcie z gazem - przykazanie pierwsze i najważniejsze.

Największym grzechem podczas pływania jest wzorowanie się na swoich nauczycielach i powielanie ich błędów. Każdy ma bowiem albo kiedyś miał swojego idola, zazwyczaj był to ktoś z naszego podwórka. Kiedy ja wstępowałem do Fsrów też miałem takiego, miał motor którego nikt wówczas nie miał i w zasadzie nie miał szansy takiego zdobyć, i to była cała tajemnica jego ówczesnych zwycięstw i mojego dla niego podziwu. Dzisiaj, kiedy znam już jego dalsze poczynania i późniejsze starty na takim samym sprzęcie jaki posiadała reszta zawodników, jego gwiazda bardzo przygasła w moich oczach. Okazało się, że jego dewizą był pełen gaz przez cały bieg i pływanie na okrągło, wtedy to wystarczało, żeby być na topie i tak było. Później doszedłem jeszcze do wniosku, że on nawet gaźnika nie umie albo nie reguluje jak się należy, bo ważny był tylko pełen gaz.

Pierwszą moją radą jest nakłonienie wszystkich, tych starych wyżeraczy również do bacznej obserwacji czołowych zawodników podczas pływania, obserwujcie ich ręce i model jednocześnie, patrzcie co i w którym momencie robią z gazem, bo to co robią ze sterem zauważycie patrząc się tylko na model.

Tu ponownie mam problem, gdyż powinienem połączyć ten temat z nauką pływania modelu, ale myślę, że w drodze kompromisów jakoś przebrnę przez ten temat bez wspominania o tej nauce. W innym przypadku powstanie taki galimatias, że mam obawę, że się z niego nie wyplączę.

Modelarz, który pływa bez gazu nigdy nie będzie dobrym pilotem, mam co do tego 102% pewności. Jeśli i wy tak pływacie to musicie sobie uświadomić fakt, że zawsze będziecie cieniasami i jeśli nawet czasami uda się wam coś wygrać to i tak będzie to dziełem przypadku albo bardzo mizernego poziomu tych z którymi wygracie, nie będzie to waszą zasługą. Jeśli zdarzy się to u nas w kraju, to ja mogę to nawet zrozumieć, jedna grupa albo w porywach dwie niepełne, możecie liczyć na fuksa. Jeśli jednak spróbujecie tego dokonać na któryś zawodach z cyklu jak to ktoś nazwał prawie mistrzostw europy, zapomnijcie o tym, w finałach takich zawodów jest taki dym, że po paru minutach będą mieli z wami robotę chłopaki z łodzi ratunkowej, … chyba, że wasza prędkość będzie patrolowa, ale wówczas nie będzie was w finale.

Pływanie bez gazu wymusza na was takie wytrymowanie modelu, żeby zawsze trzymał się należycie wody, również w ciasnych zakrętach na wszystkich bojach, również tej najtrudniejszej, środkowej. Jeśli już macie tak dograny model, że nawet przy niespokojnej wodzie nie wywraca się to musicie się pogodzić z faktem, że on tylko pływa, a on ma nieomal frunąć nad falami, inaczej mówiąc ma płynąć w ślizgu, a to jest wielka różnica ze zwykłym pływaniem. Płynąc model pcha przed sobą całą masę wody, energia waszego motorka w dużej części jest tracona właśnie na tą czynność. I … nigdy wasz model nie uzyska takich szybkości i takich przyspieszeń, które pozwoliłyby wam na podjęcie walki z najlepszymi. Wasz motorek będzie się zawsze męczył i mulił a wysokie obroty uzyska tylko w momentach gdy podskoczy na jakiejś fali lub czyimś kilwaterze, i nawet lanie 30% nitra nic mu nie pomoże.

Tak więc, zwracam się tu do naszych młodych wilków, bo starym wyżeraczom ciężko będzie się rozstać z ich przyzwyczajeniami, nie wzorujcie się na tych asiorach, którzy pływaja tak jak za czasów weberek i mokasów, full power i do przodu, niech się dzieje co chce. Pływajcie z gazem … tylko nie z dwoma, znam takiego co twierdzi że lufa przed biegiem bardzo dobrze i wydatnie podnosi jego kunszt i umiejętności w biegu, ja nie polecam, również relanium też nie.

No i jeszcze jedno, w FSRach nic się nie staje (znowu dziwne słowo) z dnia na dzień, musicie przygotować się na to, że to czego oczekujecie od tego sportu przyjdzie dopiero po latach, bez względu na to ile kasy i zaangażowania w to włożycie, kiedyś może któremuś a was to przypomnę.

To tyle na dzisiaj, od następnego tygodnia przystępuję już do prawdziwego pływania i jego technik.

P.S.
Antoni marzył o wychowaniu Mistrza Świata seniorów w FSRV-15, niestety nie zdążył, miał na oku paru młodych ale nie dokonał żadnego konkretnego wyboru, ciągle wspólnie obserwowaliśmy ich poczynania. Niestety nie dane było mu zrealizowanie swojego ostatniego marzenia, chciałbym mu teraz w tym pomóc i dlatego między innymi przekazuję tu całą swoją wiedzę o tych łódeczkach, choć wiem, że jest bardzo skromna. Kiedyś powiedział mi te słowa, „gdybym był z takim na pomoście (jako mechanik) i on zdobyłby tytuł Mistrza Świata, to po tym mógłbym już spokojnie odejść”, było to przed MŚ w Leira, kiedy wiedziałem, że raczej nikt z nas tego nie dokona a on już był świadomy o swoim przeznaczeniu.

Pozdrawiam S.Cz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maxpiecz
Buczek



Dołączył: 25 Gru 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łosice

PostWysłany: Nie 19:39, 03 Cze 2007    Temat postu:

Witaj Stasiu bardzo pouczający temat będę bacznie obserwował, myślę Ze zostaniesz Ojcem Chrzestnym podczas pierwszego plywania Razz Pozdrawjam wszystkich :)Miło jest że Marjan mjał rację z POL

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pitt
Gospodarz



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bellechatoix

PostWysłany: Nie 23:21, 03 Cze 2007    Temat postu:

Max, no kiedy wreszcie popływasz na zawodach? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maxpiecz
Buczek



Dołączył: 25 Gru 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łosice

PostWysłany: Wto 1:27, 05 Cze 2007    Temat postu:

Będziemy dopiero w Supraślu i tam będziemy mieli chrzest Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mountain454
Asior Nadzwyczajny



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:16, 05 Cze 2007    Temat postu:

MaX nie zapomnij o krzynce. S.G.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WHITE&RED
Guru



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sompolno

PostWysłany: Śro 17:57, 06 Cze 2007    Temat postu:

Witam,

Od jutra chyba mnie nie bedzie w domu, później Jawor, postanowiłem dzisiaj wstawić następny odcinek pływania.

Faceci (czasami kobiety), którzy stoją obok zawodników to ich mechanicy. Nie bez znaczenia jest, kto z wami stoi na pomoście. Często przed biegiem słyszę jak niektórzy zawodnicy podchodzą do tych, którzy akurat nie płyną i pytają ich, „jesteś wolny, może pójdziesz ze mną na pomost?”. Tak nie powinno być, każdy zawodnik powinien mieć stałego mechanika. Do niedawna moim mechanikiem był Antoni, zabierałem go prawie na każde zagraniczne zawody, a jeżdżę prawie na wszystkie znaczące zawody w Europie. Teraz mam drugiego, też stałego, ale ten niestety nie jeździ tak często za granicę, ale jest taki zawodnik, który jeździ też na wszystkie zawody, więc stale sobie nawzajem mechanikujemy.

Po złapaniu takiego wolnego strzelca informujemy go, czego od niego oczekujemy i co ma robić, no i on chce oczywiście wypełnić swoje obowiązki jak najlepiej. Ale tylko „nasz” mechanik wie co i kiedy ma robić, wie o czym myśli jego zawodnik i robi wszystko jakby był zaprogramowany. Kiedyś w Bornym miałem takiego mechanika z „łapanki”, wszystko było fajnie do momentu startu, odpaliłem motor i kątem oka patrzę co on robi, a ten ułożył pasek na swoim miejscu, raz jeszcze popatrzył czy wszystko jest w porządku, zamknął klapę nad silnikiem i … złapałaem model i rzuciłem go na wodę, reszta modeli była już na górnej lewej. Tak więc jeśli to jest tylko możliwe korzystajcie zawsze z usług „swojego” mechanika, jego rola w wyścigu jest bardzo ważna, mechanicy nie są tylko po to żeby dotrzymywać nam towarzystwa podczas biegu. Ale po kolei.

Zabieramy wszystkie swoje klaszmenty i idziemy na pomost, tu pospiesznie rozkładamy swój dobytek,

-podłączamy rozrusznik i sprawdzamy czy jest sprawny,

-to samo robimy z żarką,

-bez komendy włączamy nadajnik i odbiornik,
-zamykamy przedział sterowniczy,

-jeszcze raz sprawdzamy wzrokowo, czy wszystko jest O.K., ręką sprawdzamy zamocowanie steru, rury rezonansowej i silnika, sprawdzamy czy śruba jest nakręcona na wał!

W zasadzie na start powinniśmy zabrać tylko potrzebne rzeczy, stojak na model, zasilanie rozrusznika i żarki, radio i podstawowe narzędzia, jednak ( sam nie jestem od tego wolny) zawodnicy targają ze sobą na start całe serwisy niekiedy rozbudowane do przesady, Zapasowe części do silników, modeli i radia. Rzecz ważna; wszystkie mechanizmy modelu, radio i urządzenia startowe winny być sprawdzone przed wejściem na pomost, wówczas możemy ze sobą zabrać tylko to co jest niezbędne podczas startu.

Teraz powinniśmy usłyszeć komendę, włączyć nadajniki i odbiorniki, kontrola radia. Następnie sędzia powinien podchodzić do każdego zawodnika po kolei i sprawdzać z wykazem, czy zawodnik ma prawidłowy kwarc i transponder AMB, jeśli liczenie okrążeń jest dokonywane w tym systemie, po czym zawodnik powinien parę razy poruszyć drążkiem steru. W tym czasie pozostali zawodnicy mają obowiązek obserwować serwa w swoim modelu, jest to tez w ich interesie, ponieważ nie zgłoszenie takiego faktu podczas kontroli równa się usunięciem takiego zawodnika z biegu. Zdarza się, że inny zawodnik ma problemy ze swoim radiem i zakłóca pracę naszego odbiornika, fakt taki należy bezzwłocznie zgłosić sędziemu. Po kontroli radia pada komenda, „trzy minuty grzania silników-start”. W zasadzie należałoby za każdym razem przepłukać silnik, oczywiście zasłaniając otwór na świecę szmatką, tak, żeby nie zabryzgać paliwem twarzy mechanika i swojej, oraz ubrań sąsiadów. Przykręcamy świecę i grzejemy silnik, oczywiście nie musimy trzymać go na chodzie przez całe trzy minuty, wystarczy, że uzyska on dostateczną temperaturę. W ostatnich 30-tu sekundach dobrze jest jeszcze raz na krótką chwilkę uruchomić silnik, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Jest to ważne, gdyż może się zdarzyć, że silnik zalał się albo przepaliła się świeca. Podczas pracy silnika zwracamy uwagę, czy nie ma jakiś nieszczelności układu wydechowego (spaliny w dziwnych miejscach) i układu paliwowego (bąble paliwa z powietrzem) i czy któraś ze śrubek nie odkręca się, zwłaszcza w gaźniku.

Sędzia powinien informować zawodników o upływającym czasie startowym co minutę i na 30-ci sekund przed jego upływem. Następuje komenda „koniec grzania silników”, i teraz nie wolno już nic robić przy modelach. Sędzia mówi, „uwaga zawodnicy, uwaga sędziowie, start nastąpi w ciągu kilku sekund”. I teraz musimy się zastanowić co to znaczy kilka sekund, dlaczego o tym piszę, bo bywa tak, że niektórzy sędziowie trzymają zawodników po tej komendzie nawet przez pół minuty, a dla mnie kilka to od dwóch do dziewięciu sekund, a więc bardzo krótko. Dlaczego to jest takie ważne (panowie sędziowie), otóż zazwyczaj po takiej komendzie podłączamy żarkę, zwalniamy uchwyt na przewodzie paliwowym przy gaźniku i jesteśmy gotowi do szarpnięcia rozrusznikiem, jeśli nie słyszymy syreny, buczka czy gwizdka dającego sygnał do startu odłączamy żarkę zwalniamy chwyt rozrusznika i najnormalniej w świecie zostajemy wybici z rytmu. Teraz może być tak, że wystartujemy jako ostatni a wszystko to przez różne rozumienie komendy „kilka sekund”.

Są różne metody startów;

-zawodnik stoi z radiem i czeka aż model zetknie się z wodą, reszta to sprawa mechanika, ten sposób preferują Francuzi, jest to też wymuszone, ponieważ często na ich zawodach zawodnicy stoją na wysokim pomoście oddalonym od brzegu o parę metrów,

-mechanik robi za sztukę, bo przepis nie zezwala na pływanie bez niego, zawodnik odpala motor, rzuca model na wodę i … , ci mechanicy to przeważnie kobiety i partnerki życiowe zawodników,

-najczęściej spotyka się jednak zawodnika odpalającego silnik, a mechanik żarzy świecę i rzuca model na wodę.

Dobrany zespół, zawodnik i mechanik potrafią w ciągu sekundy zwodować model na wodę, i o taki start tutaj chodzi. Zawodnik odpala silnik i odrzuca rozrusznik za siebie na pomost, nie kładzie go w przeznaczone dla niego miejsce! Zaobserwujcie co się dzieje z rozrusznikami w biegach na dużych europejskich zawodach, … lecą one sobie na pomost czyniąc przy tym sporo hałasu, gdy pomost jest „akustyczny”. Mechanik po usłyszeniu silnika, odrzuca klips żarki i rzuca model na wodę w kierunku dolnej prawej boi, w momencie kiedy model jest w powietrzu dajemy pełny gaz.

Start jest jednym z najniebezpieczniejszych momentów w wyścigu, jeśli startujemy pierwsi jest minimalne niebezpieczeństwo, że będziemy mieli kolizję z drugim zawodnikiem. Jeśli jednak płyniemy do tej pierwszej, zbawczej boi w otoczeniu kilku łódek, wszystko może się zdarzyć, … niestety. Czasami, przeważnie Niemcy startują tak jak ich kiedyś nauczyli gdy modele były dużo wolniejsze, kilka metrów prostopadle od pomostu i dopiero wtedy skręt w prawo i heja. O tym, że stare nawyki zakorzeniły się u niektórych zawodników na dobre, przekonałem się w pierwszej eliminacji w Oudenarde, efekt, zero kółek, wymiana steru, wału i śruby.

Jest kilka metod uniknięcia kolizji:

-wystartować jako pierwszy,

-wystartować w momencie kiedy się troszkę rozluźni przed pomostem,

-odczekać chwilę i startować jako jeden z ostatnich,

-zamknąć oczy, pełen gaz i po ich otwarciu ostry skręt wokół boi (żartowałem), ponieważ nie ma idealnej recepty na szczęśliwy start.

Osobiście preferuję ten pierwszy wariant i dlatego dzisiaj uwagę waszą skierowałem sprawie zgrania się w zespół zawodnika z mechanikiem.

No cóż, dzisiaj jeszcze nie popływaliśmy, ale od następnego tygodnia chyba już się tego doczekacie.

Pozdrawiam S.Cz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pitt
Gospodarz



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bellechatoix

PostWysłany: Śro 18:15, 06 Cze 2007    Temat postu:

Stachu, ciągle mnie zaskakujesz!!! Jesteś genialny!!! Very Happy Jeszcze trochę i 14-ta księgę Pana Tadeusza zaczniesz... Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mountain454
Asior Nadzwyczajny



Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 747
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:49, 06 Cze 2007    Temat postu:

Ciekawe gdzie będą mrówki? S.G.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WHITE&RED
Guru



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sompolno

PostWysłany: Pon 14:25, 11 Cze 2007    Temat postu:

Witam,

znam wielu starych modelarzy, którzy pływają nie dotykając drążka gazu, nie wywołam ich tutaj oczywiście do tablicy, ale … wszyscy wiedzą o kim myślę. Nie zależy mi na nich, z nich już i tak nic nie będzie, martwię się jednak tym, że młodzi też nie wiedzą o istnieniu tego drążka!

-Płyniemy samotnie, reszta modeli jest znacznie oddalona od naszej łódki.

Zasada jest jedna, przed każdą boją zdejmujemy gaz, na krótką chwilkę, robimy to ruchem bardzo zdecydowanym i szybkim, pach, pach. Pierwsze okrążenie po starcie, jeśli woda jest bardzo gładka można przepłynąć bez zdejmowania gazu, lecz w momencie kiedy wpływamy w strefę fal powstałych po przepłynięciu innych modeli możliwość tę całkowicie odrzucam. Zakładam oczywiście, że model jest nauczony pływać w ślizgu, a motor gada, jeśli patrolujemy trasę wyścigu, wówczas nie musimy się z tym(redukować gaz) wygłupiać. Należy to robić około półtora metra przed boją i otwierać gaz na full po około dwóch trzecich zakrętu, dotyczy to boi 1, 2, 4 i 5-tej i sytuacji kiedy przed naszym modelem nie płynie inny model.



Jeśli upłynie połowa biegu i nasz model jest już troszkę lżejszy, a woda zrobiła się bardzo sfalowana i widzimy, że model zaczyna fruwać, należy dodać przed każdą boją jedno do trzech machnięć drążkiem gazu, musimy sami decydować ile razy będziemy to robili, wynika to z obserwacji zachowania się modelu na fali.



Zaznaczyłem miejsca gdzie najczęściej jest najbardziej sfalowana woda, czasami zależy to od akwenu i może się troszkę różnić.

Nie zależy to też od tego czy nasz model jest wyposażony w klapkę(ki) trymującą(e) czy nie i czy są one wychylone w dół czy nie!!! Wychylone klapki wcale nie dają gwarancji, że model się nie wywróci na fali!!! Dobrze, powtarzam, dobrze wytrymowane i wyważone Tornada nie mają tendencji do wywracania się na „plecy”, w sytuacjach gdy zdejmiemy zbyt mało gazu wykręcają one co najwyżej piruety i płyną dalej, ale nie radziłbym jednak za bardzo liczyć na tę ich dobrą cechę, tu też możemy się zdziwić. Boje bierzemy możliwie łagodnymi zakrętami o promieniu około pięciu metrów, dotyczy to szczególnie boi drugiej i czwartej, pokonujemy tam większy kąt zakrętu niż na pierwszej i piątej boi. Płynąc samemu nie zacinamy modelu na bojach, nic nam to nie daje, przeciwnie, zacinając, model nasz potrzebuje krótszej drogi do pokonania zakrętu, ale czas jest dłuższy, gdyż model musi się ponownie rozpędzić do normalnej prędkości. Podczas tak gwałtownego skrętu mimo redukowania gazu, model wchodzi głębiej w wodę i dlatego bardzo zmniejsza się jego prędkość. O wiele korzystniej jest robić boję łagodnym promieniem, gdyż wówczas model kładzie się w zakręcie (dotyczy to modeli D.Marlesa) jak motocyklista i po oddaniu drążka gazu zostaje natychmiast „wystrzelony” na prostą bez zbędnej zwłoki. Pływanie blisko boi jest może bardzo widowiskowe i daje pilotowi satysfakcję gdy inni mówią, że on okręca się wokół boi, ale niekorzystnie wpływa na czas pokonywania okrążenia.



Linią niebieską zaznaczyłem korzystniejszy, a czerwoną niekorzystny tor pokonywania boi.
Boje jeden i pięć mają kąt 90 stopni, właściwie zakręt wokół nich, i z tego powodu są łatwiejsze i szybsze do pokonania, co nie oznacza, że możemy sobie pozwolić na luksus pokonywania ich bez zdejmowania gazu, możemy jednak robić to o wiele szybciej i krócej, a z moich doświadczeń wynika, że można zdejmować gaz w bliższej od nich odległości.

Boja trzecia, najzdradliwsza ze wszystkich. Modele są konstruowane podobnie jak amerykańskie samochody do wyścigów po owalu (Daytona), zazwyczaj niesymetrycznie, dzisiaj z wieloma podlewkami na dnie po ich prawej stronie, ponieważ większość zakrętów muszą pokonywać w lewo (chodzi tu również o przeciwdziałanie momentowi obrotowemu od silnika i śruby napędowej). Wszystko to niekorzystnie wpływa na „robienie” zakrętów w prawo na trzeciej boi. Dlatego też musimy szczególną uwagę zwracać właśnie w tym miejscu i troszeczkę dłużej przytrzymać zdjęty gaz. Ze względu na to że między pomostem a tą boją tworzy się zawsze strefa bardzo sfalowanej wody, widać to na rysunku,



należy przepływać w bardzo bliskiej od niej odległości, gdyż tam zazwyczaj jest około półtora metra spokojniejszej wody. Płynąc po trasie niebieskiej robimy także krótszą drogę, i od razu wchodzimy łagodnie w czwartą boję i nie jesteśmy zmuszeni do robienia na niej zbyt ostrego zakrętu. Trasa czerwona przebiega przez sfalowana strefę, jest o wiele dłuższa, wymaga dłuższego zdjęcia gazu i wykonania bardzo ostrego zakrętu co bardzo spowalnia nasz model w tym fragmencie wyścigu! Daje też większy procent ryzyka, że model się wywróci, odskoczy w prawo z jej toru, lub skręci piruet. Każdy nieprzewidziany i niechciany manewr naszego modelu może kosztować nas utratą pozycji którą zajmujemy aktualnie w wyścigu, lub skutkować długim oczekiwaniem, aż model dostarczy nam obsługa łodzi ratunkowej.

No i oczywiście pływamy po jak najkrótszej trasie, oczywiście ideałem byłoby płynięcie po „kopercie” oddalonej od boi o jeden metr, ale tak się nie da. Jednak powinniśmy robić wszystko by trasa naszego modelu była jak najbardziej zbliżona do tego ideału! Nie możemy sobie pozwalać na robienia „hektarów” ani zakrętów „wojewódzkich”, co jest zazwyczaj domeną pilotów, którzy nie zdejmują gazu, zresztą sami poobserwujcie poczynania niektórych naszych zawodników.

No cóż, nudne to pływanie solo, dlatego następnym razem popływamy już w „towarzystwie”, a to już o wiele trudniejsze … .

Pozdrawiam S.Cz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WHITE&RED
Guru



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sompolno

PostWysłany: Pią 21:56, 29 Cze 2007    Temat postu:

Witam,

Czego nie należy robić Embarassed ???

W biegu zespołowym prędkość jest bardzo ważna, ale z mojego doświadczenia wynika, że nie zawsze wygrywa ten najszybszy. Dzisiaj szybkość czołówki, tak naszej, jak i światowej jest prawie jednakowa. Jeśli zdarza się, że ktoś jest wyraźnie szybszy, to albo jest to Dave Marles Very Happy albo ktoś, kto za bardzo odkleił swój model lub zrobił „klapa w górę” Rolling Eyes . Jeśli jest to Dave to nie ma się o co martwić, jeśli nie padnie mu motor to dopłynie do końca biegu. Natomiast, jeśli zawodnik z odklejonym kadłubem nie wychyli klapy w dół, a ten trzeci nie zrezygnuje ze swojej teorii, to ich pływanie zakończy się przed końcowym gwizdkiem oznajmiającym koniec biegu!! Najlepszym, tego dowodem jest ostatni finał w Supraślu, zawodnik który był po starcie drugi i miał bardzo dużą szybkość (aż zacząłem się martwić, że za chwilę będzie mnie dublował) leżał na plecach już po paru minutach. Duża szybkość uzyskana przez innego naszego zawodnika w Jaworze i Supraślu, jak się domyślam (choć nie mam całkowitej pewności, bo według moich obserwacji wał w jego modelu jest wklejony pod nienormalnie dużym kątem a odległość śruby od dna też wydaje mi się dziwnie duża), była wynikiem „klapa w górę”, też zaowocowała dwukrotnym, widowiskowym ślizgiem na plecach na sam brzeg akwenów ku wielkiej uciesze widzów i moich sąsiadów na pomoście (też wówczas płynąłem) Very Happy . Reasumując, możemy hołdować swoim własnym teoriom odnośnie budowy modelu, jego trymowania i sposobu pływania, ale … musimy jednak często godzić się z wynikającymi z nich konsekwencjami Crying or Very sad .

Uprzejmość w biegu. Często zdarza się, że zawodnik wolniejszy, często dotyczy to nowicjuszy, widząc, że dogania go szybsza łódka robi mu miejsce, zjeżdża na bok. Ale często robi to tak gwałtownie, że model płynący za nim z boku musi zrobić wiele wysiłku, żeby na niego nie wpaść! Zasada jest prosta, jesteś wolniejszy, płyń swoje, ten szybszy sam sobie poradzi z wyprzedzaniem twojej łódki! Można to robić, ale należy zrobić to z zachowaniem ostrożności i z umiarem, nie należy tego zbytnio manifestować, odjeżdżamy około dwóch metrów w bok, wystarczy. Tu widzę wielką rolę mechanika, ponieważ w biegach o dużą stawkę, moim zdaniem należy puszczać prowadzących wyścig, szczególnie jeśli nie mamy już żadnych szans na wysokie miejsce!!! Mechanik, oczywiście świetnie orientujący się w sytuacji powinien na widok doganiającego nas modelu wydać zdecydowane polecenie, „puść go”. Nie należy robić tego czego uczą swoich podopiecznych niektórzy starzy zawodnicy ze Śląska i z okolic Elbląga, blokować, blokować i blokować tego szybszego, niech wie kto tu jest dobry(świetna zabawa). Nie doda wam takie pływanie ani popularności, ani podziwu, ani kolegów. Zazwyczaj po wywrotce czy kolizji (tu ze skruchą musze przyznać, że też czasem to robię, choć sam to w sobie tępię Embarassed ) wypływamy i … ja teraz wszystkim pokażę jaki to ja jestem szybki i orzeł. Nie róbmy tego nigdy, starajmy się tego dowieść w biegu w którym płyniemy cały czas, bowiem często takie wariackie pływanie skutkuje kolizją z innym zawodnikiem, który akurat mógłby zająć wysokie miejsce lub wjechaniem w boję co może okazać się końcem naszego motorku. Jeśli wiemy, że nie mamy już żadnych szans na dobre miejsce w danym biegu, płyńmy, ale tak, żeby nie zaszkodzić ani sobie, a tym bardziej tym, którzy są na czele wyścigu, pamiętajmy o tym, pls.

Jeśli wasz model stanął w wyniku kolizji z boją lub innym modelem, czy ot tak po prostu stanął, to … s p o k o j n i e, bez oznak zniecierpliwienia, że załoga łodzi ratunkowej guzdrze się!. albo wasz model pierwszy stanął a oni wiozą inny, czekamy aż model znajdzie się w rękach naszego mechanika i wreszcie na waszym stojaku!!! Spokojnie, nie trzeba było stawać, to jest jedyna odpowiedź dla tych niecierpliwych i z pretensjami!!! Nie udzielamy żadnych rad załodze łodzi ratunkowej na temat ich pracy, nie ponaglamy ich także wykrzykując do nich „słowa zachęty”, jak już wspomniałem stoimy i spokojnie czekamy!!!!!!!

Teraz też spokojnie sprawdzamy co się stało w modelu, po kolei sprawdzamy;
-czy wał obraca się, jeśli czujemy jakieś nienormalne opory to – zwijamy sprzęt,
-śruba jest połamana a wał wygięty – zwijamy sprzęt,
-ster jest wygięty, sprawdzamy, czy jest szansa na jego wyprostowanie i czy serwo steru działa prawidłowo, jeśli wszystko jest dobrze możemy płynąć dalej, tylko po co?
--w kadłubie jest otwór przez, który model może „brać” wodę-zwijamy sprzęt,
-silnik jest bardzo gorący-bezwzględnie zwijamy sprzęt,
-stwierdzamy, że powodem stanięcia modelu jest niewłaściwie funkcjonujące radio-bezwzględnie zwijamy sprzęt. Nie snujemy błędnych teorii, że ktoś oto zakłóca nasz nadajnik. Nigdy jeszcze na żadnych zawodach nie spotkałem się z takim przypadkiem!!! Awarii szukajmy w swoim sprzęcie.

Jeśli jest tak, że nasz model staje w biegu to i tak nie mamy już żadnych szans w danym biegu. Dawno już minęły czasy, kiedy podczas wyścigu można było dokonać wymiany silnika i jeszcze załapać się na pudło. Więc mam pytanie, po co wypływać po raz drugi?, może to być koniec naszego, nietaniego silnika … itp.

Jeśli podczas biegu spostrzegamy, że nasz model nie „słucha” naszego radia, to nie unosimy nadajnika do góry, tylko bezwzględnie spływamy do pomostu, jeśli jest to jeszcze możliwe!!! Przeważnie jest tak, że po spłynięciu sprawdzamy działanie radia, i … zazwyczaj wszystko działa, ale nic to dziwnego, akumulatorki ciut odpoczęły a i odległość jest taka, że możemy mieć wrażenie, że nic się nie dzieje. Jednak w takim przypadku bezwzględnie kończymy w tym momencie bieg, a aparaturę sprawdzamy po biegu na kempingu. Pierwsze sprawdzamy zasilanie i ….. .

Dzisiaj w zasadzie też nie popływaliśmy sobie, ale może to wyjść wszystkim na dobre Very Happy .

Pozdrawiam S.Cz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WHITE&RED
Guru



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sompolno

PostWysłany: Sob 14:19, 30 Cze 2007    Temat postu:

Witam.

P.S.
Byłbym zapomniał, wielokrotnie w czasie wyścigów obserwuję bezsensowne wyścigi dwóch zawodników. Jeśli jest to w biegu finałowym, mogę to jeszcze zrozumieć, ale w biegu eliminacyjnym i to u nas w kraju, takie udowadnianie, że jest się lepszym wydaje mi się bezsensownym. Chyba, że wiemy doskonale o tym, że wyprzedzenie właśnie tego modelu daje nam upragnione dwunaste miejsce w finale. Taka rywalizacja bardzo często kończy się wywrotką, wjechaniem w boję jednego z zawodników, albo … kolizją obydwóch modeli. Odpowiedzcie sobie teraz, czy warto jest się tak podgrzać w czasie wyścigu. Moim zdaniem w czasie każdego wyścigu należy płynąć z wielkim wyrachowaniem, spokojem i zawsze należy zachować zimną krew, to się naprawdę opłaca, bo i normalnie kończymy bieg i sprzęt jest w całości. W Jaworze też miałem takiego co za wszelką cenę chciał mi udowodnić, że jest szybszy i niestety mój kilwater zakończył jego start w finale, a w Supraślu zrobiłem powtórkę z Jawora, tylko na następnej boi z takim samym skutkiem. O pływaniu na kilwaterze będzie w następnym odcinku. A dzisiaj namawiam wszystkich do odrobiny rozsądku podczas wszystkich wyścigów.

Pozdrawiam S.Cz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Meniu
Asior Nadzwyczajny



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin

PostWysłany: Sob 16:22, 30 Cze 2007    Temat postu:

Witam,

Ja wolę plywac aby lodka byla odklejona czyli szybka. Wiaze sie to z wiekszym ryzykiem, ze nie doplyniemy do konca biego. Ale od czego mamy oczy i gaz. Rolling Eyes

Meniu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pitt
Gospodarz



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bellechatoix

PostWysłany: Sob 17:56, 30 Cze 2007    Temat postu:

Stachu, muszę niestety z Tobą popolemizować... (albo "stety" Smile )
Otóż uważam ( i stosuję w praktyce), że w finale (nie dotyczy eliminacji, gdzie pływam nieco inaczej taktycznie) nie należy "puszczać" nikogo, nawet jesli jest ewidentnie szybszy (oczywiście dotyczy to sytuacji, kiedy nie stalismy)... Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że ten szybszy może się wywalić np. 3 minuty przed końcem a Ty pływając nawet do końca nie zdążysz go przeskoczyć, bo wcześniej nie stworzyłeś mu trudnej sytuacji, na której mógłby stracić czas...
Po drugie: celem naszego pływania na polskich zawodach nie jest tylko osiągnięcie jak najlepszego wyniku w Polsce... mamy również nauczyć się walczyć na zawodach międzynarodowych na zachodzie, a w szczególności na Mistrzostwach Świata. A tam nikt nikogo nie puszcza, szybszy musi sam znaleźć sposób na mniej lub bardziej bezpieczne wyprzedzenie wolniejszego! Prawem każdego zawodnika jest płynąć po jak najkrótszej trasie, niezależnie od prędkości. I to prawo jest bezwzględnie egzekwowane na MŚ. Jeśli nie nauczymy się wyprzedzać takich "trudnych powolniaków" i bedziemy liczyć na to, że nas puszczą, to nie mamy czego tam szukać... Dlatego osobiście rozumiem szkołę F.K. i sam ją stosuję Very Happy

Nie zawsze i nie wszystkim się to podoba (prawda Przemciu? Very Happy ), ale myślę, że moje powyższe uzasadnienie jest warte co najmniej przeczytania.
Pozdrawiam wszystkich, którym nie będę ustępował...
(i wcale nie przepraszam... Very HappyVery HappyVery Happy)
P.S.
Cały mój wywód nie dotyczy oczywiście sytuacji celowego utrudniania wyprzedzania, czyli tzw. "zajeżdżania", co jest zabronione w przepisach i w sposób oczywisty nie "fair play".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pitt
Gospodarz



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 1184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bellechatoix

PostWysłany: Sob 20:10, 30 Cze 2007    Temat postu:

(c.d.)
Po trzecie: wg taktyki opisanej przez Ciebie FSR-y polegałyby na tym, żeby umożliwić najszybszemu zrobienie maksimum kółek... a przecież nie o to w tym chodzi! Tak jak w Formule 1, gdzie nie zawsze najszybszy wygrywa (sam to napisałeś), tak i tutaj piękno wyścigu polega m.in. na tym, żeby się "ciąć" (oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu Smile ), a puszczanie szybszego wg mnie ma z tym niewiele wspólnego. Możemy (i powinniśmy) być kolegami na co dzień, nawet przyjaciółmi, ale sedno FSR-ów to WYŚCIG ! Smile
Pozdrówka serdeczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FSR Polska Strona Główna -> Budujemy FSR-V 15 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin